Mam 21 lat i płaczę na „Toy Story”

Absolutnie nie jest mi wstyd. Mam nadzieje, że znajdzie się wśród czytelników ktoś, kto utożsami się z tym tekstem. Dla mnie Toy Story jest bajką wyjątkową. Można powiedzieć, że w pewnym sensie ukształtowała mnie jako człowieka. Rodzice bardzo dobrze wiedzieli co puścić mi na kasecie, gdy byłem małym chłopcem. Dziękuje. To moja laurka dla bajki przy której za każdym razem się wzruszam.

Pierwszą odsłonę przygód Chudego i Buzza tata nagrał mi na kasetę. Oczywiście wykorzystał moment, gdy akurat puszczali ich w telewizji. Najbardziej pamiętam kadr, gdy Chudy uwięziony w domu Sida rozmawia ze swoimi przyjaciółmi przez okno i próbuje udowodnić, że Buzz jest z nim i są pogodzeni. Nagle obraz się przerywa i pojawia się… nagranie obrad sejmu. Tak jest, ktoś przełączył kanał. Takim oto sposobem przez 10 kolejnych sekund mały ja oglądam jak jacyś ludzie rozmawiają o ważnych rzeczach w półokrągłym pomieszczeniu. Potem obraz wraca już do normalności… Ktoś zorientował się, że nagrywarka działa i nie powinno się teraz przełączać kanału. To dosyć istotna i zabawna sprawa. Dosyć sentymentalna dla mnie, bo za każdym razem, gdy oglądam Toy Story, już nie przy pomocy poczciwej kasety i dochodzi do momentu wyżej przeze mnie opisanego, to dopada mnie zdziwienie, gdzie są obrady sejmu i czemu ta wersja jest wybrakowana?

Nie sposób opisać wartości, jakich się nauczyłem. Gdy byłem małym chłopcem, chłonąłem postać Chudego. Był moim prawdziwym idolem. Szeryf uczył mnie wierności i lojalności wobec swoich przyjaciół. Częstym motywem bajce był moment, gdy wszyscy wokół zaczynają w coś wątpić, a jedynym, który nadal wierzy w pewną idee jest właśnie Chudy. Pozostałe zabawki stawiają na swoim, a ostatecznie wychodzi, kto ma racje. Zawsze imponowało mi to w szeryfie. Przywiązanie do swoich przekonań, do swojej miłości. Szeryf nade wszystko kochał swojego właściciela – Andiego. Istotną rolę odgrywali także jego przyjaciele-zabawki. Dla nich wszystkich wskoczyłby w ogień, i to było dla mnie niezwykle inspirujące. Szeryf Chudy – postać, która definiuje altruizm. Z taką dewizą przyszło mi wkraczać w młodzieńcze życie. Zawsze dla swoich, co by się nie działo. Nawiasem mówiąc, dostrzegam tutaj nawiązanie do przesłania jakie niosą niektóre kawałki polskiego rapu. Ale to już daleko idące skojarzenia, skupmy się na Toy Story.

Mam 21 i płaczę na Toy Story. Słyszę głos Stanisława Soyki, śpiewający, że Ty druha we mnie masz i zaraz w moich oczach pojawiają się łzy. Płaczę ze wzruszenia? Czy raczej dlatego, że dorosłem i bardzo doceniam znaczenie tych słów oraz morału całej bajki? Gdzieś w pędzie życia tracimy kontakt z naszymi znajomymi, istotne stają się zgoła inne sprawy, niż utrzymywanie starych znajomości. Słowa tej słynnej piosenki i wymowa całej bajki zawsze przypominają mi, że warto zadbać o najbliższych, że te relacje są niezwykle ważne. Kolejny rewatch jest dla mnie nostalgiczną podróżą. Zaczynając od dziecięcej zajawki i zwyczajnej rozrywki, a kończąc na głębokich przemyśleniach o tym, jak zachowuje się względem mojej rodziny, przyjaciół. Czy jestem dla nich Chudym?

Całą serię Toy Story dzielę na dwa. Przygody w czasach dzieciństwa Andiego, czyli część pierwsza i druga oraz późniejszy etap jego życia. Pierwsze odsłony i późniejsze dwie dzieli spory odstęp czasu. Jako wierny fan bardzo bałem się tego, czy warto odgrzewać tę historię. Czy to nie zepsuje magii tego, co już powstało? Na szczęście nie zawiodłem się, wręcz przeciwnie, historia i fabuła pociągnięte są w znakomity sposób. Pojawienie się zabawek w przedszkolu było czymś nowym i zaskakującym. Oczywiście, Chudy tradycyjnie, wiedział, że on i jego zgraja muszą wrócić do Andiego. Jak zwykle miał rację. Końcowy moment tej odsłony chwyta za serce. Andy pozostaje w sercach, a my zostajemy z Molly. Cały pomysł Chudego utwierdza nas w przekonaniu, że tak właśnie musiało być. Pora na kolejny etap. W bajce jak w życiu.

Czwarta część sprawiła, że coś we mnie pękło. Ostatni, kulminacyjny moment udowodnił mi, że nie tylko ja dorosłem, ale też bohaterowie mojej ulubionej bajki. Na premierze tej odsłony byłem w kinie z moją dziewczyną. Jak bardzo głupio było mi, gdy podczas ostatniej sceny wybuchnąłem płaczem, ku zdziwieniu pobliskich sąsiadów z foteli. Na szczęście, mojej ukochanej towarzyszce również udzielił się mój nastrój. Przynajmniej nie byłem sam. Chyba mam w niej druha. Nie będę zdradzał jak skończyła się ta historia. Zobaczcie sami.

Na koniec wrócę do czasów dzieciństwa. Gdy zamykałem drzwi to udawałem, że odchodzę kilka kroków, by zaskoczyć zabawki pozostawione w moim pokoju. Po chwili niespodziewanie je otwierałem, lecz niestety, nigdy nie udało mi się ich złapać na ożywieniu. Zawsze leżały w tym samym miejscu,  w którym je zostawiłem. Pogodziłem się już z tym na tyle, że od dawna tego nie sprawdzam. Chyba dorosłem. Ale plakat moich ulubieńców zawsze będzie w moim pokoju. To się nigdy nie zmieni.

Z biegiem zim i lat, ta przyjaźń bez przerwy trwa.

One thought on “Mam 21 lat i płaczę na „Toy Story”

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij